
Pałac Nakomiady to jedno z ciekawszych miejsc na Warmii i Mazurach. To takie miejsce, które do tej pory dane mi było odwiedzać raczej we Francji, Anglii czy we Włoszech.
Wzorowany na warzywniku w Chateau de Villandry
O Nakomiadach słyszałam już jakiś czas temu. Jednak nie miałam pojęcia, że jest tam TAK FAJNIE. Przypadek sprawił, że akurat byłam w okolicy Mikołajek, gdy moja koleżanka wrzuciła na Facebooka zdjęcie warzywnika w Nakomiadach z informacją, że jest on wzorowany (inspirowany) na słynnym warzywniku we francuskim Chateau de Villandry. Wow! Zaintrygowała mnie tak bardzo, że następnego dnia postanowiłam w końcu obejrzeć te Nakomiady. Wiedziałam, że czeka tam na mnie barkowy pałac, że obecni właściciele kupili obiekt niemal w kompletnej ruinie i powoli przywracają do świetności, że mają tam niezwykłą manufakturę i produkują kafle. No że jest kawałek fajnego ogrodu.
Potem to już samo dobre rzeczy
Droga do pałacu straszliwa, wąska, dziurawa, kręta, kiepsko oznaczona. I tyle narzekania. Potem to już samo dobre rzeczy. Całe założenie wznosi się na wzniesieniu, które jest pozostałością po krzyżackiej warowni. Widoki jak w okolicach mojej ulubionej Vicenzy. Łagodne wzgórza, gdzieniegdzie porośnięte roślinnością, pola uprawne, zielone pastwiska, błękit sierpniowego nieba. Bajka… Na szczycie wzniesienia góruje monumentalny pałac o zwartej bryle otoczony kilkunastohektarowym parkiem w stylu angielskim. Piękny starodrzew skrywający pozostałości krętych ścieżek i dawnych budowli parkowych. Park jest w trakcie przywracania do dawnej świetności. Jeszcze sporo pracy przed właścicielami, ale już jest bardzo fajnie.
Na południowym stoku pałacowego wzgórza, w miejscu niegdysiejszej winnicy, pozostał wyraźnie tarasowy układ. Wykorzystano to miejsce na założenie kilku wnętrz ogrodowych przytulonych do ceglanego muru oddzielającego angielską część pałacowego parku. Jedno z nich to właśnie ów „villandyjski” warzywnik (potager garden). Faktycznie jego skala jest imponująca. Fantastyczny pomysł i realizacja! Za kilka lat, gdy podrosną bukszpanowe obwódki i jeśli tylko nie zaniedbają pielęgnacji, będzie „czapkę zrywać”.
Tu miejsca na półśrodki
Cały park i ogrody na południowym stoku są jeszcze w dużej mierze w fazie rewaloryzacji i budowy. To co zwraca uwagę to solidne wykonanie i poważne podeście do tematu. Nie ma tu miejsca na półśrodki i prowizorkę. Jest, w większości przypadków, dbałość o detal. Jest na poważnie. I to jest ogromna siła tego miejsca. W Nakomiadach byłam krótko. Za krótko. Mam nadzieję, że niebawem tam wrócę bo mam ogromny niedosyt. W każdym razie nawet po bardzo krótkiej, pobieżnej wizycie, polecam Wam to miejsce z pełną odpowiedzialnością. Polecam także rewelacyjną stronę internetową pałacu pełną historii, ciekawostek i fajnych zdjęć – zajrzycie bo warto. Koniecznie też zajrzyjcie do klimatycznej manufaktury, którą można zwiedzać i zrobić zakupy.
Podoba Ci się ten wpis? Polub, udostępnij wpis, podaj dalej 🙂
Magda Barwy Ogrodu
5 października 2016 przy 11:30
Już gdzieś czytałam o tym pałacu, ale nie o ogrodzie. Choć nie jestem pewna czy kiedyś nie opowiadała o nim Kasia Bellingham. Wygląda rewelacyjnie, obejrzę sobie dojazd dokładnie i z pewnością się wybiorę. Czy on jest otwarty cały rok? Wybieramy się do Mikołajek w końcu października, wiem, że to nie jest najlepsza pora ogrodowa…
Ania Stachurska
5 października 2016 przy 12:16
Madziu, nie wiem czy jest czynny cały rok, ale wydaje mi się, że tak. Najlepiej sprawdzić u źródła – kontakt jest na ich www, ponoć bardzo mili ludzie, aczkolwiek nie miałam okazji/czasu aby jakkolwiek nawiązać kontakt. Jesień w ogrodach też ma swój urok 🙂
Martyna
7 listopada 2016 przy 15:28
Niesamowite miejsce! Szczerze mówiąc, nie wiedziałam o jego istnieniu! Wpisane już w przyszłoroczny kalendarz wycieczek ogrodniczych 🙂 Dzięki!
Ania Stachurska
8 listopada 2016 przy 11:43
Super! Polecam z pełną odpowiedzialnością :)))