
Ogrody włoskie … piękno krajobrazu, zieleń, harmonia, spokój, szmer wody, lekki szelest liści, rozedrgane światło pod koronami drzew. Nuda. Piękna, cudowna ogrodowa, statyczna nuda.
Ogrody włoskie mają wiele twarzy. W zeszłym roku leczyłam nasze narodowe kompleksy udowadniając, że przeciętni Włosi nie mają wcale „lepszych” ogródków od Polaków. Ja jednak nie za bardzo lubię oglądać się na masowe gusta. Ja lubię to co mi się podoba (co nie znaczy, że musi i Tobie). Ja lubię klasykę (co nie znaczy, że nic poza tym nie lubię). Taką prawdziwą. Bardzo lubię ogrody historyczne i nawiązania do nich we współczesnej architekturze krajobrazu. Pod warunkiem, że projektant/właściciel vel autor kompozycji wie co robi (czytaj: faktycznie zna historię ogrodów i/lub rozumie to na co patrzy i kopiuje/zapożycza). Niestety wielu nie wie nadal, bo sprawne posługiwanie się klasyką to lata edukacji i hektary obejrzanych (na żywo) ogrodów historycznych i historyzujących. Bez tego cierpimy patrzą na nieszczęsne, nadęte, gipsowe barokka i rokokka w wersji economy. Aż zęby bolą i oczy wypadają. Nie tędy droga.
Proporcja, a co za tym idzie harmonia oraz umiar to cechy włoskich ogrodów które bardzo cenię. Z pozoru ogrody te wydają się wręcz nudne. Zachwyca mnie ich wyrafinowanie, spokój i harmonia. Włoskie ogrody historyczne są rasowe. Jak rasowe konie. Po postu mają to coś, tę iskrę, styl, klasę. Są jak stylowa kobieta. Stylowa, nie krzykliwa.
Na zdjęciach widzicie Villa da Schio pod Vicenzą. To prywatna rezydencja udostępniona do zwiedzania. Pełni także rolę pensjonatu i domu weselnego. Nie będę Was jednak męczyć Was historią miejsca i takimi tam. Najlepiej zerknąć do samego źródła: www.costozza-villadaschio.it
Takich miejsc są we Włoszech setki, jak nie tysiące. Villla da Schio to całkiem nowa rezydencja jak na włoskie standardy. Powstała zaledwie w XVIII wieku. Otacza ją klasyczny włoski ogród tarasowy nawiązujący do renesansowych rozwiązań kompozycyjnych. Klasyka klasyki. Bukszpan, woda, kamień, piękne osadzenie w otaczającym krajobrazie. Kilka komponentów. Naprawdę więcej nie trzeba. No może jeszcze dorzucę dbałość o detal i jakość wykonania. Takich miejsc są we Włoszech setki, jak nie tysiące. Starych, nowych, małych, dużych, mniej lub bardziej wypasionych. Łączy je jedno: piękno tkwiące w harmonii i prostocie ich kompozycji opartej o, zaledwie, kilka zręcznie użytych komponentów. Uwielbiam!
Kwiaty Anidy
23 sierpnia 2016 przy 21:04
W moim odczuciu te ogrody mają starą duszę. Jest w nich coś, co powoduje, że zaczynam się cofać do wspomnień z mojego życia i refleksji.
Fajny klimat. Dziękuję 🙂
Joanna
28 sierpnia 2016 przy 06:41
Dokładnie te ogrody coś w sobie mają 🙂
Nauka niemieckiego
29 sierpnia 2016 przy 20:07
Ja też lubię ogrody historyczne, stare – mają ten urok, który niestety nowoczesne ogrody nie mają :/
Sungarden
9 września 2016 przy 12:30
Zainteresowanym włoskimi ogrodami polecam muzeum Il vittoriale degli italiani w okolicach jeziora Garda i ogród okalający ten obiekt. W ogrodzie wkomponowano, na życzenie włoskiego bohatera zamieszkującego dom, statek Puglia – operacja transportu i samego montażu jest udokumentowana i opisana. Szczerze polecam, choć na stronie samego muzeum zdjęć oddającyh wrażenie nie ma.
Ania Stachurska
9 września 2016 przy 13:12
Znam, widziałam i nawet opisałam: http://www.fajneogrody.pl/2013/04/il-vittoriale-faszystowskie-fascynacje-pod-sloncem-lombardii.html