Mój ogródek wiosną 2015.

mój ogródek

Mój ogródek miał wyglądać zupełnie inaczej. Tak, na przykład, ponieważ ogródek jest mały w ogóle miało nie być trawnika. Miały być podniesione rabaty w angielskim stylu, kamienne patio, mała fontanna. Nawet murki oporowe na tył rabat powstały. Gdy jednak planowałam mój ogródek kompletnie nie miałam w planach…

…dziecka 🙂 Nie brałam też, w ogóle pod uwagę, że posiadania dziecka jakkolwiek wpłynie na urządzenie mojego ogrodu. Właśnie przeprowadzaliśmy się z mężem z Warszawy pod miasto. Moja firma kwitła. Nie w głowie mi były jakieś tam pieluchy. Myślałam raczej o porannej kawie i gazetce przed pracą na moim patio i wieczornych imprezach ze znajomymi. Kilka miesięcy później poranne kawki zastąpiły poranne mdłości i, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, rok później byłam już mamą!
Ten fakt wywrócił do góry nogami wszystkie moje plany, całe ówczesne życie. Wywrócił też plany związane z ogrodem. Bo oto okazało się, że dziecko plus kamienne patio i podniesione rabaty to kiepski pomysł. Okazało się, że potrzeba nam trawy, miejsca na piaskownice, domek, basenik latem i takie tam. W kolejnym roku stwierdziłam, że dobrze byłoby mieć trochę własnych warzywek i powstał mój warzywnik z palety. W zeszłym roku podjęłam kolejną decyzję która kompletnie przekreśliła pierwotne plany ogrodowe. Mianowicie, kazałam rozwalić murki oporowe. Tym samym na dobre pożegnałam wizję podniesionych rabat. Za to wrócił mi spokój związany z oddaleniem wizji mojej córki rozbijającej swój śliczny łepek o moje śliczne murki…
Żeby oddać sprawiedliwość i nie zwalać wszystkiego na dziecko, przyznam, ze zmiany w ogrodzie, wymogły także jego specyficzne uwarunkowania. Mamy sporo cienia, słońce w określonych miejscach. To bardzo wpływa na organizację przestrzeni, nasadzeń itd.

Szewc bez butów chodzi. Mój ogródek ciągle jest w fazie prenatalnej, że tak to ujmę. I znowu powody są złożone. I znowu po części `winna` jest moja córka, raz, że zajmuje mocno mój czas, dwa, że wiele rzeczy robimy lub nie robimy, ze względu na nią. Ale także winna jestem ja sama. Okazało się bowiem, że tak bardzo przywiązałam się do pierwotnej wizji, że strasznie trudno mi się z nią rozstać mentalnie. Strasznie trudno zastąpić ją czymś co wydałby mi się równie adekwatne, spójne z miejscem i ze mną. I tak tkwię w pewnym zawieszeniu. Z drugiej strony jako zawodowy projektant wiem, jak nieograniczony mam wybór, ile mogę zrobić, w ilu kierunkach pójść. Chciałabym po trosze w każdym, nęci mnie wiele pomysłów, i w efekcie ciągle nie mam zdania. Poniekąd czekam aż mnie olśni. Serio. Czasem tak mam.
Na tę chwilę poczyniłam pewne kroki. Na razie niewielkie z braku czasu głównie. Pewien zamysł w głowie mam ale nie sądzę, że w tym roku uda się wdrożyć w całości. W ogóle nie wiem czy się uda tak na 100% bo, na razie na bardzo, bardzo odległym horyzoncie, czają się kolejne rewolucyjne zmiany w naszym życiu. Na razie więc nie pokażę całości tylko kilka nieśmiałych migawek, bo tak jak czytacie, całość rodzi się w bólach.

ogród przydowmowy
Ale i tak wiosna w moim ogródku była piękna, bardzo kwitnąca. A nieliczne ciepłe dni starliśmy się wykorzystywać maksymalnie. W tym roku na jesieni, mam nadzieję na kolejne zmiany. Oczywiście na lepsze. I może już w przyszłym roku pochwalę się wam całością!

Podoba Ci się ten wpis? Polub, udostępnij wpis, podaj dalej 🙂

Wczytaj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Ogród przydomowy

2 komentarze

  1. Marta

    9 lipca 2016 przy 16:17

    Czekam z niecierpliowoscia na fotorelacje z tego sezonu:)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź też

Czy kompletny laik jest w stanie zaprojektować swój ogród?

Czy kompletny laik jest w stanie zaprojektować swój ogród? Panuje powszechne prz…