
W weekend miałam okazję odwiedzić nowo otwarte Ogrody Zamku Królewskiego w Warszawie, a dokładnie tzw. Ogród Górny. Szłam tam pełna obaw co do efektów tej rewitalizacji, gdyż zdjęcia w sieci wyglądały różnie. Na szczęście po raz kolejny okazało się, że Internet należy czasem potraktować ze stosownym dystansem.
Historia w pigułce.
Ogrody na Zamku Królewskim istniały już w okresie Renesansu ale jakoś nigdy nie miały zbyt wiele szczęścia. Zawsze niedokończone, realizowane tylko w jakiejś części lub pozostawione w sferze projektu, jak to miało miejsce choćby za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego.
W Renesansie miały wówczas, typową dla tamtego okresu, formę parterową. W kolejnych stuleciach przechodziły kolejne przemiany, dewastacje i rewitalizacje. Zmieniała się ich powierzchnia i układ. Dopiero w Dwudziestoleciu Międzywojennym, Ogrody Zamku Królewskiego, doczekały się porządnej rewitalizacji i aranżacji. Powstał wówczas regularny ogród parterowy z ornamentami ze strzyżonego bukszpanu i grabowymi szpalerami. Niestety II Wojna Światowa i czasy powojenne przyczyniły się do kolejnej degradacji tego terenu, który popadł w zapomnienie na wiele lat, aż do roku 2013.
Stan współczesny.
Ogrody Zamku Królewskiego, zlokalizowane na potężnej skarpie, obecnie, składają się z dwóch tarasów połączonych układem schodów. Na trasie górnym podstawę zagospodarowania stanowią tzw. rośliny kubłowe, a raczej ich uwspółcześniona wersja. Bo oto zamiast historycznie poprawnych drzewek pomarańczowych, w ozdobnych donicach, znajdziemy szczepione klony kuliste. Osobiście uważam, że to dobre rozwiązanie.
Same donice również przypadły mi do gustu. Ich, budząca kontrowersje, kolorystyka jest zgodna z historycznym stanem, widocznym na obrazach Canaletta. Jest także nawiązaniem do herbowych barw Stanisława Augusta. Tak więc historycznie poprawna i uzasadniona.
Współczesna rewitalizacja ogrodów zamkowych odwołuje się, w dużej mierze, do układu przedwojennego, co szczególnie widać na tarasie dolnym. Podstawę jego kompozycji stanowią regularne kwatery z obrzeżem bukszpanowym wypełnione sezonową obsadą roślin kwitnących. Obecnie możemy podziwiać, charakterystyczne dla Dwudziestolecia Międzywojennego, niezapominajki.
Twórcy ogrodów musieli wziąć również pod uwagę pewne ograniczenia współczesnych realiów jak choćby uwzględnić, mało dekoracyjne, wywietrzniki na tarasie dolnym. Cóż, taras dolny ogrodu to tzw. ogród wiszący, lub jak kto woli dachowy. Zawieszony nad Arkadami Kubickiego gdzie współcześnie zlokalizowano przestrzeń` eventową` i gastronomię.
Moje wrażenia.
Osobiście jestem pod dużym, pozytywnym wrażeniem. W zasadzie uwag negatywnych brak. Podoba mi się bardzo. Wybierając się do tych ogrodów, bardzo obawiałam się kolorystyki donic. Na zdjęciach w sieci kolory, wyglądały na bardzo intensywne. W rzeczywistości okazało się, że donice wyglądają bardzo dobrze. Ożywiły fasadę Zamku i dość monotonny górny taras. Bardzo, bardzo fajnie.
Podobała mi się także błękitna fontanna w formie tulipana. Znowu był to element którego obawiałam się w realu. Okazało się jednak, że bardzo dobrze wpisuje się całość i stanowi główny punkt masowo dokumentowany na zdjęciach. Tych ostatnich cykano bardzo wiele. Widać, że ludziom się podoba, że doceniają, że mają potrzebę przebywania w takich miejscach, którą nowo powstały Ogród Górny zaspokaja wzorowo.
Teraz pozostało już tylko czekać na rewitalizację Ogrodu Dolnego, która rozpocznie się niebawem. Myślę, że po jej zakończeniu, Ogrody Zamku Królewskiego staną się jedną z kluczowych atrakcji Warszawy!