Bitwa o pietruszkę. Recenzja.

czuksanow

`Bitwa o pietruszkę` to jedna z lepszych książek ogrodniczych jaką czytałam ostatnio. Bardzo dobrze opracowana pod każdym względem. Kunsztem opracowania przywodzi na myśl moje ulubione stare wydawnictwa sprzed ery byle jakich przedruków i niechlujnych treści. 

Ci którzy regularnie czytają moje bloga wiedzą, że mimo wielkiej miłości do książek, nie wszystkie publikacje `łykam bez mrugnięcia okiem`. Niestety po tzw. roku `89 nasz rynek stopniowo zalała fala coraz gorszych przedruków obcojęzycznych publikacji pełnych pustej formy kolorowych zdjęć, zaś zupełnie pozbawionych merytorycznych treści. `Choroba` okazała się zaraźliwa i rozprzestrzeniła się częściowo na rodzimych autorów/wydawców. Kiedyś żeby pisać, wypowiadać się autorytatywnie w jakiejś dziedzinie, trzeba było mieć kwalifikacje i wiedzę. Dużą, rzetelną widzę, doświadczenie. Dziś obszerny poradnik ogrodniczy wydaje nawet Perfekcyjna Pani Domu zapełniając go zdjęciami ze stocków i powołując w literaturze na całą litanie niezbyt niefachowych źródeł jak na tego typu opracowanie.

bitwa o pietruszkę

Na tle takiego stylu eksperckiej pisaniny i samozwańczych fachowców, bez doświadczenia czy kwalifikacji, Pan Witold Czuksanow jest prawdziwą perełką. Podobnie jak książki jego autorstwa. Bo `Bitwa o pietruszkę` jest kolejną już publikacją tego autora, która wpada w moje ręce.

Już po wzięciu do rąk i wstępnym przejrzeniu w oczy rzuca się bardzo porządna oprawa i szata graficzna. Próżno szukać stockowych zdjęć, czy niekończącej się listy źródeł opracowania z internetu – źródło wiedzy w zasadzie jest jedno – autor :). I tak powinno być. Sympatyków i czytelników ogrodniczej blogosfery ucieszy fakt, że część zdjęć wykorzystanych w książce, jest autorstwa Katarzyny Bellingham, która jak sam autor pisze, podzieliła się z nim częścią swojej kolekcji. Także grafika `nie w kij dmuchał`.

Jak przeczytam na okładce: książka jest do `czytania, oglądania i smakowania`. I coś w tym jest. Książka jest pewną wielowymiarową historią, opowieścią o tworzeniu własnej warzywnej grządki, opowieścią o drodze do własnego warzywnika. Jest zachętą i inspiracją. Po za tym jest kopalnią fachowej, rzetelnej wiedzy. Wiedza jest podana w bardzo przystępny sposób. Paleta form komunikacji z czytelnikiem jest bardzo bogata: od standardowego tekstu, poprzez diagramy, zabawne grafiki, aż po świetne zdjęcia o których już tu była mowa.

czuksanow

`Bitwa o pietruszkę` składa się z czterech części tematycznych. Pierwsza z nich jest bardzo teoretyczna i zawiera informacje jakie powinniśmy posiąść, zanim w ogóle wbijemy motykę w glebę. Z tego rozdziału dowiecie się także (jeśli jeszcze nie wiecie czytając mojego bloga ) co to jest np. płodozmian, allelopatia, czy jak przygotować kompost i zasilać nim glebę. Dowiecie się także o wpływie Księżyca na uprawę warzyw, czyli o tzw. kalendarzu księżycowym, który jest chyba jednym z koników Pana Czuksanowa.
Druga część `Bitwy` to rzecz o `zdrowych nowalijkach własnego chowu` porusza tematy związane z pędzeniem warzyw, uprawą szklarniową i inspektową oraz produkcją kiełków . Czyli coś na czasie.
Trzecia część książki jest najobszerniejsza i to ona stanowi całą jej oś. To obszerne wademekum uprawy poszczególnych warzyw. Opracowane bardzo fajnie nie tylko w nudnej tekstowej formie, ale także w postaci czytelnych diagramów. Informacjom o uprawie towarzyszą przepisy kulinarne oraz inne ciekawostki i wskazówki dotyczące danej rośliny.

czuksanow
`Bitwę` zamyka bardzo krótka część zawierająca inspiracje dotyczące komponowania i aranżacji warzywników. Hmmm. Moim zdaniem, mimo fajnych, inspirujących zdjęć, to najgorzej opracowana część. W porównaniu do mega dobrze opracowanej reszty nieco razi enigmatycznością i ogólną formą krótkich opisów. A przecież temat jest szeroki i złożony. Ja mam w tym miejscu mam wyraźny niedosyt, co jednak absolutnie nie zmienia mojej bardzo pozytywnej opinii o całości.
Jeszcze jedna rzecz która od początku mi zgrzyta w tej książce. Tytuł. Nie podoba mi się. Ma, według mnie, mylące konotacje. Ja wolałabym wyruszyć w podróż do pietruszki niż stoczyć o nią bitwę. Komu się będzie chciało użerać z tą uprawą warzyw jak to taka `bitwa` z założenia? Ja czuję się już zmęczona bojem od samego czytania tytułu 🙂 Rozumiem intencję tego tytułu, niemniej jednak uważam, że można było to ująć w nieco bardziej przystępną formę, bo ten podprogowy komunikat, jaki niesie tytuł, może być deprymujący. I w zasadzie mylący, bo tak naprawdę w trakcie lektury (jaki i uprawy warzywnika), moim skromnym zdaniem, odbywamy piękną, fascynującą, choć czasem żmudną, a czasem dramatyczną, podróż w świat Natury!

Jednak by nie kończyć tej recenzji negatywnym akapitem chciałabym wymienić, tytułem podsumowania, kilka ogólnych mega pozytywów książki:

  • Promowanie naturalnych metod uprawy i ochrony roślin. Genialne przepisy na naturalne opryski i nawozy, czasem wręcz babcine sposoby.
  • Nieszablonowe, kulinarne przepisy tj. wino z pietruszki cytrusów.
  • Zdroworozsądkowe podejście do przehisteryzowanych obecnie kwestii szkodliwości niektórych warzyw – pozwólcie, że posłużę się cytatem: o rabarbarze powinno się pisać dobrze, tymczasem najczęściej straszą, że ma kwas szczawiowy, że odwapnia, że może być przyczyną problemów z kośćmi. Nie poznałem nikogo kto by się przez rabarbar rozchorował, choć pewnie to niewykluczone, jeśli jada się go szczególnie namiętnie. – kocham autora za takie podejście (swoją droga całe dzieciństwo wcinałam rabarbar i szkielet funkcjonuje).
  • Prezentacja i solidna porcja wiedzy dotyczącej nie tylko warzywnego, sztampowego mainstream`u (pietruszki, marchewki, sałaty etc.) ale także gatunków rzadszych lub tych zapomnianych tj. bób, karczochy, kalarepa, jarmuż, skorzonera (wężymord), salsefia (kozibród), rzepa czy pasternak.

czuksanow

Bitwa o pietruszkę to taka książka, jak książka kucharska – wielorazowego użytku. Książka do której będziecie niejednokrotnie wracać rozwiązując jakiś ogrodniczy problem czy szukając wiedzy.Polecam ją zarówno totalnym laikom, jak tym bardziej zaawansowanym. To kawał dobrej, poradnikowej literatury. Autor i Wydawca potraktowali czytelnika poważnie serwując bardzo rzetelną wiedzę okraszoną ciekawostkami, podaną w schludnej, estetycznej formie.

wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka

Podoba Ci się ten wpis? Polub, udostępnij wpis, podaj dalej 🙂

Wczytaj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Książka

4 komentarze

  1. Renata

    10 kwietnia 2015 przy 11:10

    Cóż mięli począć, gdy wydana „książka” o jakże znaczącym tytule „perfekcyjna Pani domu” rozeszła się w tysiącach egzemplarzy? A, to stwierdzili, że jak dom juz był to teraz może ogród, i halst! -wydali. Nikt już się nie zastanawia jakie wartości niosą książki, ważne, żeby na półce się dobrze prezentowało, choć w środku tętnić może bezsensowna pustka. Cieszę się, że są jeszcze osoby, które potrafią polecić coś, co z pewnością się przyda i zawiera praktyczne informacji. I, o losie, także wygląda dobrze na półce! 🙂

    Odpowiedz

    • Ania Stachurska

      20 kwietnia 2015 przy 23:20

      Dziękuję, uważam, że dobrej książki nic nie zastąpi! A w tych czasach to już w ogóle dobra książka to prawdziwy skarb!

      Odpowiedz

  2. Zielonooka

    20 kwietnia 2015 przy 21:54

    Zakupiłam. Czytam i jestem zachwycona. Świetna.

    Odpowiedz

    • Ania Stachurska

      20 kwietnia 2015 przy 23:19

      Bardzo się cieszę, bo naprawdę warto kupić akurat tę książkę!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź też

Proste narzędzie do planowania ogrodu, które polecam amatorom.

Chcesz samodzielnie zapanować ogród i kompletnie nie potrafisz zwizualizować sob…