
Dziś, kontynuując tydzień poznański mam dla was wpis z przymrużeniem oka. Odbędziemy tematyczną wycieczkę po Gardenii robiąc przegląd oferty budzącej największe kontrowersje. Innymi słowy zobaczymy sobie kicz!
Chodząc po targach postanowiłam udokumentować wszystkie te radosne, kiczowate motywy i motywiki obecne na niektórych stoiskach. Niektóre przyprawiały mnie o uśmiech, inne o zgrozę. Od jednych zalatywało Dynastią, inne ciążyły bardziej ku estetyce Disneylandu, jeszcze inne na myśl przywodziły parafialny odpust. Czasem kiczowaty produkt wywoływał na mojej twarzy uśmiech, czasem wytrzeszcz oczu, czasem opadały mi ręce, zwłaszcza, gdy poznawałam ceny arcydzieł.
Mnie osobiście ten kicz nie ujmuje, mnie ten kicz się podoba, nie rozumiem go, nie rozumiem potrzeby otaczania się czymś takim. Jestem jednak zwolenniczką wolności wyboru w każdej dziedzinie naszego życia. Pisałam już niejednokrotnie, że hołduję maksymie `ładne nie to co ładne, ale co się komu podoba`.
Dlatego rozczaruję tych wszystkich którzy klikając w ten tekst spodziewali się kolejnej beki z Chomika. Beki nie będzie. Nie będzie, bo nie zwykłam się naśmiewać z czyjejś pracy, nawet jeśli z wartościami (tu akurat estetycznymi) mi nie po drodze. Zresztą nie wszystkie produkty oferty Chomika są do bani. Chomik ma jedną fajną rzecz w ofercie, a mianowicie małe fontanny działające w obiegu zamkniętym, które można ustawić np. na miejskim balkonie. Te fontanny mają dwie zalety cenę i wagę. Są na tyle lekkie, że nie obciążają zbytnio balkonu i na tyle tanie, że stać na nie każdego. Mają dość klasyczne wzornictwo i można nimi fajnie zagrać choćby z terakotowymi donicami robiąc stylizację śródziemnomorską, co już kiedyś robiłam.
Swoją drogą uważam, że nie ma takiej rzeczy, produktu, rośliny której nie dałoby się fajnie `ograć`. Dobry architekt krajobrazu poradzi sobie z każdym produktem, z każdym wyzwaniem. Jeśli twierdzi, że to nie możliwe nie jest dobrym fachowcem. Jak dla mnie świetnym przykładem i dowodem na to był konkursowy ogród Januszówki (ten ze szkłem i lustrem). Dostali tam obowiązkowy rekwizyt – kiczowatą głowę z gipsu, która pasował im do koncepcji jak kwiatek do kożucha i w ogóle była wstrętna. Wybrnęli z tej głowy po mistrzowsku `topiąc` łeb w błękitnym szkle i zalewając wodą. I tak to się robi, kochani.
Kicz zajmuje w sercach części Polaków poczesne miejsce. Jest jak disco polo. Myślę, że powinniśmy zaakceptować go, jak w pewien sposób zaakceptowaliśmy dziś disco polo. Nie chodzi o to by lubić, by się utożsamiać, promować, stosować, ale o to by wykazać pewną tolerancję dla tych którzy identyfikują się z tą estetyką. Bo wiecie, jeszcze wczoraj disco polo było kompletną wiochą, a dziś podbija salony 🙂
I wiecie co, bez stoiska Chomika to już nie byłaby ta sama Gardenia 🙂
Pozostałe relacje z Gardenii znajdziecie TUTAJ i TUTAJ.
Podoba Ci się ten wpis? Polub, udostępnij wpis, podaj dalej 🙂
Zielona Pracownia
6 marca 2015 przy 08:55
I to była rzetelna relacja z kiczu obecnego na Gardenii:) Brawo!
Tamaryszek
7 marca 2015 przy 15:24
Takiej relacji z targów ogrodniczych jeszcze nie widziałam, dzięki!
bolą oczy
10 kwietnia 2018 przy 14:05
Okropny szajs za przeproszeniem w tych naszych ogrodach… bola oczy a ludzie kupuja jak indianie świecidełka…
Anna Sikora-Stachurska
10 kwietnia 2018 przy 14:24
:)))) „jak indianie świecidełka” :))))