Ogrodowy obciach. TOP 10.

W zieleniarskiej branży, jak w wielu innych, utarło się, że pewne rzeczy są cool, a inne to obciach. Ogrodowy obciach. Jeżeli chcecie sprawdzić, czy zaliczyliście ogrodowe faux pas w swoim ogródku zapraszam na zestawienie dziesięciu największych, ogrodowych obciachów.

• Ogrodowe krasnale i figury – choć to zestawienie ma kolejność przypadkową, to ogrodowe krasnale i inne gipsowe figurki uznaje się za top of the top ogrodowej chały i tandety. Im więcej, im bardziej kolorowo i gipsowo tym gorzej. Ja osobiście nie skreślam ogrodowych figurek (nawet krasnali). Uważam, że mogą się obronić we właściwej aranżacji.

• Skalniak kopczyk – tę formę piętnowałam już na blogu  (TUTAJ) bo szczerze ja sama jej nie lubię. Moim zdaniem wygląda to po prostu groteskowo.

• Kolorowa kora – czyli ściółkowanie rabat farbowanymi zrąbkami. Tego również nie lubię osobiście i uważam za tandetne. Do tego jakiekolwiek  kolorowe wzorki są mega trudne do utrzymania na dłuższą metę.

• Plastikowe obrzeża rabat tzw. falbanki – nie dość, że paskudne to jeszcze mega nie trwałe. Obrzeża, przy których nie da się kosić bez ich uszkodzenia nie mają sensu. Estetykę w ogóle pomijam bo wg mnie to tragedia. Jeżeli szukacie dobrego patentu na oddzielenie trawnika od rabaty zapraszam TUTAJ.

• Lampki solarne `z marketu` – miłość mojego taty. Sympatyzuje z nimi również mój mąż. Ja? Ja mówię: never! W moim ogrodzie po moim trupie! Moje `tak` mają nieliczne wyjątki z naprawdę dobrym dizajnem. Niestety za dizajnem idzie cena…

• Malowane opony i kamienie – funkcja malowanych (najczęściej na biało) kamieni (zazwyczaj polnych) jest dla mnie niejasna. Mniemam, że chodzi o dekorację. Co do opon to mam mieszane uczucia. Czasem można je w ogrodzie fajnie wykorzystać. Jednak pomalowane we wzorki i z aksamitkami w środku to dla mnie żaden folklor, tylko tandeta z PRL-owskim sznytem (PGR-owskim). Zwłaszcza te ze źle obkoszoną wokół trawą (zostają kępy bo kosiarka nie daje rady w zakamarkach) drażnią mnie szczególnie.

• Betonowe ogrodzenie modułowe – czyli płot z gotowych prefabrykowanych elementów tłoczonych w `rokkokowe` wzorki i tralki. Kroplą, która przepełnia czarę jest pomalowanie takiego płotu w różne kolorki. Jeżeli nie macie kasy zróbcie siatkę. Zwykłą siatkę lub drewniany płot ze sztachet. A nie płot o stylistyce kurzej fermy. Wybaczcie, ale tak mi się kojarzy. Nie rozumiem i nie akceptuje. Popsuje toto nie tylko każdy ogród, ale i często piękny krajobraz.

• Blaszany garaż – osobiście nic do niego nie mam, o ile jest dobrze `zamaskowany` i wkomponowany w ogród. Niestety w wielu polskich ogrodach, w tym u moich rodziców na działce, dumnie pręży się i lśni w słońcu jak perła w koronie. Takiej ekspozycji mówię nie. Pamiętajcie, że takie garaże są w założeniu formą przejściową, roboczą, używaną na etapie budowy, urządzania terenu. Potem warto je zastąpić czymś nieco bardziej estetycznym.

• Plastikowe niskie płotki  i siatki zabezpieczające rabaty – najczęściej przed psami, ale także stosowane do dekoracji i po co jeszcze nie wiem. Zazwyczaj niechlujnie zamontowane, pokrzywione, pogięte. Efekt PGR-u murowany. Zdecydowanie lepiej wyglądają płotki metalowe lub drewniane. A jeżeli już musicie mieć te plastikowe, chociaż je porządnie zamontujcie.

• Syf i malaria – czyli to co nadal króluje na wielu polskich posesjach, choć z roku na rak jest coraz lepiej! Wg mnie największym obciachem ogrodowym jest syf w ogrodzie. Trawa po kolana, złom i śmieci z kilku lat wstecz, zarośnięte grządki, połamane huśtawki, stary basen brązową wodą, wiadra po farbie, resztki po budowie od kilku lat od jej zakończenia… Lista nie ma końca i chyba łapiecie o co chodzi. Ja uważam, że nie musi być stylowo, nie musi być na bogato, nie musi być modnie ale musi być względny porządek.