
Wołami nie zaciągniecie mnie do tej słynnej Fabryki Szkła na Murano. To jedna z najnudniejszych atrakcji turystycznych o jakich słyszałam!
W zamian za to z chęcią wybiorę się na spacer po tej malowniczej wyspie. Miniaturze Wenecji jak mówią i piszą w przewodnikach. Niestety i tu pokręcę nosem, bo to podobieństwo jest mocno umowne. Bo co to za Wenecja bez gondoli, gondolierów, Placu Świętego Marka czy Pałacu Dożów?
Tego wszystkiego na Murano nie ma. Ale klimat, to fakt, podobny jest. I faktycznie Murano ze wszystkich wysepek Laguny Weneckiej oddaje ducha samej Wielkiej Wenecji. Wenecji którą w tym roku ominęłam szerokim łukiem. Dlaczego? Bo przede wszystkim byłam tam wielokrotnie (ostatnio nawet w zeszłe wakacje :)) i znam ją bardzo dobrze, Najlepiej z włoskich miast. I wiem, że o tej porze roku czekają mnie tam wielkie tłumy, które przyćmią wszelkie inne doznania. Zdecydowanie wolę Wenecję poza sezonem. Dlatego będąc z małym dzieckiem decyduję się odwiedzić mniejsze i nieco bardziej kameralne Murano.
Ostatnie co mnie na Murano obchodzi to szkło 🙂 Serio. Nie moja bajka. Jak coś nie jest na moją kiesę to mnie nie interesuje. Tak mam 😛 A wiem, że nie wydam ever kilku tysięcy na oryginalny żyrandol z których słynie Murano, więc sprawa załatwiona 🙂 Nie mam tez pojęcia jak ciekawe może być zwiedzanie huty (no manufaktury..) szkła ? Dla mnie ten temat wieje nudą.
Moja bajka to poszwendać się uliczkami, postać na mostkach, zjeść obiad, napić kawy, zajrzeć w różne zaułki i ciasne kąty. Po prostu pobyć, co i wam rekomenduję jako najfajniejszą formę zwiedzania krajów bliskich i dalekich.