
Ołomuniec (Olomuc) to jest takie miejsce do którego Polak trafia raczej przypadkiem. Za blisko, za mało egzotycznie. Kto tam by Czechy zwiedzał?
Takie pojęcie mamy o naszym południowym sąsiedzie i co najwyżej kultowa Praga wymyka się temu stereotypowi. Nadal mamy zakodowane, że najciekawsze to musi być na Zachodzie. A tu nic bardziej mylnego, bo w odległości około stu kilometrów od polskiej granicy znajdziemy prawdziwą perełkę – Ołomuniec.
Jest to spore miasto znane przede wszystkim z tzw. kolumny morowej. Jest gigantyczna. W życiu nie widziałam takiego giganta! Ponoć to najwyższa rzeźba w Czechach. Takie kolumny wznoszono w baroku, aby upamiętnić, uczcić pokonanie epidemii. Ta w Olomuńcu wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i chyba to najlepsza rekomendacja dla niej. Wznosi się na środku zabytkowego rynku.
Kawiarenki, fontanny, dzieci, gołębie, lody, turyści… Czujecie klimat? No a sami turyści? Jest ich masa. Dużo anglojęzycznych oraz Azjatów z nieśmiertelnymi aparatami, kamerami, tabletami, komórkami i co tam jeszcze zdjęcia pstryka. Byłam naprawdę zaskoczona skalą ruchu turystycznego w Ołomuńcu.
Taka skala ruchu pociąga za sobą rozwój bazy noclegowej i gastronomicznej. Ja korzystałam dwukrotnie z Hotelu Ibis, odległego od centrum o kilka minut spaceru. Ja jednak zawsze byłam przejazdem i absolutnie satysfakcjonował mnie poziom sieciówki. Zresztą Ibis jeszcze w żadnym mieście mnie nie rozczarował. Ten w Ołomuńcu ma świetną oprawę zieleni: rabaty z ozdobnych traw i lawendy. Kawa na tarasie z taką rabatą przy nogach smakuje wyśmienicie. Natomiast jeżeli chcielibyście spędzić w Ołomuńcu np. weekend możecie wybierać z szerokiej oferty hotelowej. Niektóre hotele wydają się być być bardzo klimatyczne i fajne. Warto poszukać.
Jeżeli zaś chodzi o gastronomię to ja polecam Cafe Opera przy rynku. Zjecie tam obiadowo i deserowo. Trafiłam tam w stary, turystyczny sposób czyli patrząc gdzie siedzi najwięcej klientów. Cafe Opera pęka w szwach. Jedzenie jest pyszne, a desery powalają. Jeżeli jesteście z dziećmi w podróży to dostaniecie tam i klasyki takie jak pasta z sosem pomidorowym, naleśniki (oj jakie pyszne!) czy pizzę. Ceny są bardzo niskie, dla mnie która na co dzień patrzy na te warszawskie. Za obiad z napojami, desery ( w tym naleśniki z Nutellą i bitą śmietaną…) i kawę zapłacicie około 60 zł za 2 osoby i dziecko. Polecam również dwie specjalności Ołomuńca – sery i lody, które również kupicie przy rynku w bardzo fajnych lokalach.
Na tym blogu nie może zabraknąć zielonych akcentów. W Ołomuńcu polecam więc rozległy park miejski połączony z ogrodem botanicznym. Bardzo fajne miejsce gdzie m in. rozłożycie kocyk i poopalacie się na trawie. A jeżeli lubicie stare ogrody i klimaty w stylu Konstancina pod Warszawą możecie pokusić o wyprawę do starych dzielnic willowych otaczających Ołomuniec.
Jestem teraz w podróży z moją rodziną. Nieplanowanej i niespodziewanej. Ale takie zawsze są najfajniejsze 🙂 Mój blog zapełni się więc niebawem dalszymi relacjami z mniej lub bardziej ogrodowych miejsc i mam nadzieję, że taka forma wpisów również przypadnie wam do gustu.