Firma ogrodnicza, której nigdy nie powierzyłabym `zrobienia` mojego ogrodu.

firma ogrodnicza

Istnieje dokładnie osiem rzeczy które całkowicie dyskwalifikują firmę ogrodniczą w moich oczach. Zazwyczaj można je wyłapać już przy pierwszym kontakcie. Dla mnie każda jedna oznacza koniec tzw. rozmowy.

Przez kilkanaście dni miałam okazję obserwować jak pracuje firma ogrodnicza u jednego z moich sąsiadów. Działania te zainspirowały mnie do zabrania moich wieloletnich obserwacji firm ogrodniczych z którymi miałam okazję się zetknąć w przeróżnych zawodowych i prywatnych okolicznościach.

Firmy ogrodnicze są bardzo różne. Od mega profesjonalnych po totalnych paćkarzy i dyletantów. Zbyt często wybieramy tych ostatnich kierując się przy wyborze głównie ceną. Potem następuje płacz i zgrzytanie zębów. Oczywiście pewnych rzeczy na `dzień dobry` nie wyłapiemy, nie przewidzimy, bo one wychodzą w tzw. praniu, w trakcie współpracy. Jednak cześć niepokojących sygnałów, wróżących potencjalne problemy, możemy zidentyfikować już na samym początku i firmie nie spełniającej naszych kryteriów podziękować.

Ja, jeśli miałabym zatrudnić firmę ogrodniczą do tzw. `zrobienia` mojego ogrodu, nigdy nie zatrudniłabym firmy, która:

  • Nie chce podpisać umowy/nie ma wzoru umowy/nie wie co to umowa.
    Konstrukcji umowy i jej zapisom powinnam poświęcić, w ogóle, osobny wpis. Generalną zasadą jest, wg mnie, spisanie zasad, zwłaszcza gdy powierzacie firmie pieniążki na tzw zaliczkę. Podpisanie umowy pozwala skuteczniej egzekwować terminy, zakres prac, obu stronom pozwala uniknąć wielu nieporozumień i nerwów w i może być podstawą dochodzenia ew roszczeń. Kochajmy się jak bracia ale, gdy w grę wchodzą pieniądze, formalizujmy nasze relacje.
  • Nie jest w stanie przygotować projektu ogrodu aby pokazać Ci co zamierza zrobić w Twoim ogrodzie/ mówi że projekt nie jest potrzebny/ nie umie wykonać projektu/ nie wie co to projekt.
    Projekt poza wszelkimi innymi powodami jest w wykonawstwie ważny, dlatego, że pozawala na realne skosztorysowanie prac, rozplanowanie ich, określenie ilości materiałów a także czasu i terminów realizacji. Ja nie mam pojęcia jak zrobić tzw. zieleń na poważnie bez projektu i kosztorysu. Projekt nie musi być wymuskany, czasem może być tylko szkicem, ale powinien być. Inaczej możecie się bardzo zdziwić po zakończeniu prac i nie będzie to miła niespodzianka.
  • Wygląda lub zachowuje się dziwnie.
    Rozumiem tu wszelkie odstępstwa od ogrodniczej i ogólnie przyjętej społecznej normy, czyli gdy masz przed sobą brudasów i niechlujów, dziwaków i `freaków`, pijaków i narkomanów, prostaków i chamów, dzieci i starców, gburów i zarozumialców, elegantów i lalusiów, nieuków i ignorantów. Jeśli jesteś ogólnie normalnym, przeciętnym obywatelem to wcześniej czy później współpraca ze wszelkimi `alienami` wyjdzie Ci bokiem i uszami.
  • Nie liczy się z moim zdaniem, potrzebami, oczekiwaniami/ nie pyta o moje zdanie, potrzeby i oczekiwania/ Wyśmiewa moje zdanie, potrzeby i oczekiwania. O to na ile poddawać się dyktatowi klientów w branży ogrodniczej trwa odwieczny spór. Dla mnie jako klienta to proste jak budowa cepa – wydaje swoje, lżej lub ciężej, zarobione PLN-y i MA MI SIĘ PODOBAĆ I BASTA. Dziś wczuwam się w rolę klienta i nie będę się tu rozwodziła nad problemem głębiej. Odsyłam Was do wpisu z `syndromem Fryzjera Magdy Mołek` i wszystko będzie jasne. Oczywiście jeśli firma ma sensowne argumenty i przekona mnie do swojej wizji i pomysłów to je `kupię`. Ale jeśli próbuje na siłę mnie uszczęśliwić może sobie szukać innego sponsora dla swoich eksperymentów. Pamiętajcie też że nie jesteście marszandami wspierającymi artystów i ich wizje, tylko klientami firm usługowych . Potem to wy zostajecie z Waszym ogrodem.
  • Ma bardzo niskie lub wyjątkowo wysokie ceny.
    Jaka praca taka płaca. Chytry dwa razy traci. Zapamiętajcie, że nie ma cudów. Niskie, okazyjne ceny to bardzo często niska jakość usług i materiałów. Niskie ceny zawsze oznaczają oszczędności i ostre kombinowanie. Oczywiście oszczędności na tobie drogi kliencie. Chyba, że traficie na firmę która wbija się dopiero w rynek i pozyskuje klienta za wszelką cenę. Też tak kiedyś robiłam na początku, gdyż w tamtym momencie ważniejsze było dla mnie zgromadzenie dorobku, portfolio i referencji niż szybki zysk. Generalnie zanim wybierzesz ofertę rozeznaj ceny w swojej okolicy i ustal pewien średni poziom za dane usługi. Ceny z tego przedziału będą uczciwe. Bowiem na drugim biegunie znajdują się firmy co im się ostro już `w dupach poprzewracało` i ceny windują znacznie powyżej średniej. I jedni i drudzy próbują Cię ocyganić, tylko w nieco inny sposób.
  • Nie ma referencji/ nie chce dać kontaktów do poprzednich klientów/ nie wie co to referencje.
    Dobra firma bez problemu chwali się swoimi dokonaniami i nie ma problemu aby w ramach referencji np. uzyskać kontakt do poprzednich klientów. Minimum minimorum to skany lub kopie referencji do wglądu. Chociaż kilka.
  • W której przynajmniej właściciele lub kierownicy robót (vel brygadziści, vel pan który tu rządzi) nie mają wykształcenia ogrodniczego lub nie są architektami krajobrazu. Osobiście uważam, że bez solidnego wykształcenia nie ma poważnej rozmowy. Bez edukacji na pewnym poziomie pewnych niuansów się nie ogarnia, nie czuje i basta. Sprawdzone wielokrotnie w praktyce. Pamiętajcie, że macie prawo pytać zatrudniane firmy o doświadczenie, kwalifikacje i papiery, choćby o to jaki kierunek i uczelnie/szkołę ukończyli. Nie mają/ nie chcą pokazać/ nie wiedzą co to papiery – do widzenia. Tak dla jasności roczny kurs wieczorowy w prywatnej szkółce to nie jest wykształcenie w tym zawodzie.
  • Nie ma strony www/ nie chce mieć strony www/ nie wie co to strona www.
    Uwielbiam możliwości jakie daje Internet i uważam, że w dzisiejszych czasach w biznesie usługowym strona www (tudzież profil na FB, czy blog) to absolutny standard. Dla mnie brak takiego narzędzia w firmie jest sygnałem, o archaicznym lub niszowym podejściu do biznesu i obsługi klienta. Nie wykluczone, że także do architektury krajobrazu i ogrodnictwa. Nie chcę pracować z takimi ludźmi, bo po prostu nie ma szansy byśmy nadawali na tych samych falach.

Niniejszy wpis dedykuję wszystkim klientom firm ogrodniczych. Starałam się maksymalnie wczuć w położenie klienta. To mój całkowicie subiektywny zbiór `grzeszków`, złych praktyk na które jestem wyczulona. I nie ma tu znaczenia, że w praktyce, stoję po drugiej stronie. Takie zachowania ogólnie psują rynek, powodują gruntowanie się pewnych negatywnych stereotypów. Może jestem zbytnią formalistką, może przesadzam, ale z drugiej strony powierzając komuś, często znaczne kwoty, oczekuję satysfakcjonującego poziomu usługi zarówno w trakcie jej trwania jak też w odniesieniu do jej efektów, ich estetyki i trwałości. To oczywiście nie znaczy, że jako klient zawsze macie racje. Klienci mają na sumieniu tyleż samo, jak nie więcej grzeszków i słabości. Ale to już materiał na odrębne zestawienie, które dla odmiany zadedykuję firmom ogrodniczym 🙂

Podoba Ci się ten wpis? Polub, udostępnij wpis, podaj dalej 🙂

Wczytaj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Ogród przydomowy

6 komentarzy

  1. Blogogród

    3 czerwca 2015 przy 20:40

    Wszystko to prawda. Szkoda, że często klienci nie pamiętają o wymienionych przez Ciebie zasadach. Dodałabym jeszcze punkt o tym, że fakt poprawnego położenia płytek w łazience czy ciekawego zaprojektowania kuchni nie oznacza również, że dana osoba / firma spełni się w roli dobrego projektanta czy wykonawcy przydomowego ogrodu, bo to wbrew pozorom zupełnie inne kwestie. Coraz częściej zauważam jednak taką tendencję, która ewidentnie psuje rynek.
    P.S. Czekam na wpis o klientach 🙂

    Odpowiedz

    • ragus

      10 kwietnia 2020 przy 00:39

      Oj tak niestety jest w zlecaniu pracy innym ludziom firmom itp.

      Odpowiedz

  2. Ogrodowe Inspiracje

    9 marca 2016 przy 14:40

    Z wszystkimi punktami bym się zgodził poza ostatnim. Strona internetowa jest dodatkiem który ułatwia współpracę projektanta/ wykonawcy z klientem. Znam przynajmniej kilka osób z branży które nie mają strony internetowej a prace zdobywają pokazując nowym klientom swoje realizacje na żywo. Całkiem sporo pięknych ogrodów powstało przed erą internetu więc nie przekreślałbym takich ludzi.

    Odpowiedz

  3. gość

    5 czerwca 2019 przy 10:49

  4. Maciej Kosmala

    31 stycznia 2020 przy 15:11

    Droga Pani Anno,
    jak zwykle w życiu bywa ilu ludzi tyle opinii. Prowadzę firmę realizującą ogrody i tereny zielone od 3 lat – z wykształcenia jestem ogrodnikiem , który miał 30 lat przerwy w zawodzie :-). Zgodzę się z wieloma tematami , które Pani poruszyła – umowa, projekt ( bardzo ułatwia życie tak właścicielowi jak i wykonawcy). Nie zgodzę się jednak z przekreślaniem tak stanowczo firm , które nie wykonują projektów samodzielnie – ja nie wykonuje i od razu o tym fakcie uprzedzam klienta.
    Z doświadczenia wynika, że klient w większości wypadków potrzebuje tak naprawdę wizualizacji niż konkretnego projektu. Oczywiście na wstępnym etapie klient ,życzy sobie projekt ale w momencie w którym pada cena za projekt okazuje się on w 90% zbędny. Ja korzystam z prostego narzędzia Garden Puzzle , który do wizualizacji jest wystarczający. Nie zgodzę się również z krzywdzącą opinią ,że ” kierownicy robót (vel brygadziści, vel pan który tu rządzi) nie mają wykształcenia ogrodniczego lub nie są architektami krajobrazu” automatycznie są wyeliminowani jako fachowcy. Znam tylu samo fachowców z wykształceniem kierunkowym , którzy nie nadają się do tego zawodu i wielu , którzy tego wykształcenia nie posiadają ale są pasjonatami w tej dziedzinie i niejednego wykształconego kierunkowo brygadzistę przewyższają wiedzą.
    Mam firmę i działam w branży, mam również pokorę i chęć rozwijania się i poszerzania wiedzy. Współpracuję z architektami krajobrazu i to oni są odpowiedzialni za projekt, kształt ogrodu, dobór roślin. Bardzo często spotykam się również z realizacjami ogrodów wykonanymi przez wykształconych architektów krajobrazu i niestety są popełniane podstawowe błędy dotyczące doboru roślin do stanowiska, podłoża – bardzo częsty problem to ilość roślin na metr 2, dobór pod kątem pokroju, rozmiaru. Domyślam się że pisząc ten artykuł miała Pani jak najlepsze chęci i kierowała się Pani dobrem potencjalnych odbiorców ale myślę ,że potraktowała Pani temat zbyt grubiańsko i jednostronnie.
    Z ogrodniczym pozdrowieniem
    Maciej Kosmala
    P.S – strona internetowa ma sens w momencie kiedy ma Pani kogoś do administrowania. Posiadam stronę , którą po 3 latach postanowiłem diametralnie zmienić ponieważ nie pracowała tak jak bym tego oczekiwał. Bardziej pracuje wizytówka w Googlach i fanpage na FB niż strona www -mam nadzieję ,że za chwilę to się zmieni- wkrótce nowa odsłona.

    Odpowiedz

    • Anna Sikora-Stachurska

      31 stycznia 2020 przy 18:51

      Drogi Panie Macieju, taka ze mnie grubiańska kobita 😛 A tak poważnie, to takie życie – ilu ludzi tyle zdań i opinii i trzeba z tym żyć, nawet jeśli są rozbieżne z naszymi … Ja piszę o swojej opinii. Pan ma inną. Jest OK. Ja się nie mam obowiązku z Panem zgadzać. A tak swoją drogą, to przychodzi Pan do mojego miejsca w sieci i zarzuca grubiaństwo ad personam – brzydko i niekulturalnie 🙂 Piętnując grubiaństwo u kogoś, świećmy sami przykładem dobrych manier. Tu coś poszło nie tak :))

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź też

Czy kompletny laik jest w stanie zaprojektować swój ogród?

Czy kompletny laik jest w stanie zaprojektować swój ogród? Panuje powszechne prz…